8 Gates Escape Room

Czytając opinie i patrząc na ogólną ocenę miałam obawy co do tego pokoju, ale po rozmowie telefonicznej z właścicielami dowiedziałam się, że pokój (wraz z Osadzonymi w bunkrze) niedawno zmienił właściciela i został nieco odświeżony. I faktycznie, nie zawiodłam się. Pokój koniecznie polecam z pakietem z "Osadzonymi w bunkrze", bo wtedy połączenie rozgrywki powoduje, że gra toczy się praktycznie w 1 pokoju i robienie ich osobno ogranicza wrażenia oraz przeżycia. W naszej grupie zgodnie stwierdziliśmy, że te pokoje w pakiecie należą do naszej TOP5. Świetna Game Masterka, której przeobrażenie w zależności od odgrywanej roli jest na najwyższym poziomie, niemal jak kameleon. Zagadki ciekawe i różnorodne, super wspierający system podpowiedzi (której ja nie załapałam od razu, że to podpowiedź). Przy niektórych zagadkach przydałyby się karta i długopis do notowania, ale niestety ich nie dostaniecie - jednak dostępne rekwizyty mogą okazać się pomocne. Bawiliśmy się dzisiaj naprawdę przednio, wymieniliśmy po grze doświadczeniami i polecajkami innych pokoi. Serdecznie polecam i trzymam kciuki za dalszy rozwój pokojów.

Super zabawa. Klimat da się poczuć od samego progu. Wprowadzenie do gry to prawdziwy majstersztyk. Widać, że nowa ekipa zna się na rzeczy. Dawno nie mieliśmy okazji brać udział w takiej przygodzie jaką zaserwowały nam 2 pokoje w tej lokalizacji. Warto zrobić oba, jeden po drugim. Oby więcej takich GM jak tu!

Super przygoda. Gorąco polecamy zrobić oba pokoje w tej lokalizacji aby poczuć pełny klimat. Jedna z najlepszych przygód jakie mieliśmy w Warszawie.

Super pokój. W klimat wprowadza juz sama poczekalnia. Lokalizacja jak na tematykę pokoju: IDEOLO. Sam klimat pokoju już podnosi ocenke w moich oczach. Zagadki ciekawe, bardzo podobal mi się system drzwi i malutki wygłuszony pokój
Jednak przez to że w korytarzu ciasno to przypadkiem kliknęliśmy safe button co otworzyło nam jedną rzecz (nie wiedzieliśmy nawet że kliknęliśmy) ale nie przeszkodziło to nam za bardzo w grze. Dalej świetnie się bawiliśmy.

Stare Bielany. Niepozorny blok, pamiętający lepsze czasy. Piwnica, gdzie zaczyna się magia, bowiem już wejście czy poczekalnia wyglądają jak wystrój jakiegoś zimnowojennego bunkra. Trochę tu ciasnawo, ale firma ma tylko dwa pokoje, więc jest to zapewne najwydajniejsze rozwiązanie. Na wejściu czekała nas naprawdę miła rozmowa z Mistrzynią Gry, aczkolwiek w zabawę wprowadziła nas jeszcze inna osoba. I równie dobrze (jak nie lepiej) wykonała swoją pracę.

Klimacik uderza od samego początku. Mamy zwędzić atomowe zapalniki pewnemu niezrównoważonemu psychicznie człowiekowi, plus ewentualnie zdobyć jakieś „obciążające” go dowody. Zgaduję, że w celu szantażu. I się zaczyna. Pokój nie jest duży, ale po wejściu faktycznie przenieśliśmy się do gabinetu jakiegoś wojskowego rodem z czasów PRL, mimo że nie czuć tu mocno komunistycznego vibe’u. W wykonaniu jest trochę zbyt oszczędnie, ale lwią cześć robi fakt, iż byliśmy przecież w piwnicy.

Zagadek jest relatywnie mało. Do pewnego etapu można je wykonywać nieliniowo i prawie wszystkie są spójne z prowadzoną narracją. Nie są też przesadnie trudne (choć w końcowej sekcji gry jedna z łamigłówek przystopowała nas na kwadrans – była to bardziej wina naszej słabszej komunikacji). Szkoda tylko, że nie wszystko tu służy zabawie, bo co najmniej jedna rzecz aż się prosi, aby ją jakoś wykorzystać. Tak jest tylko fajnym wystrojem wnętrza. Odczuwalnie jest to escape room starszego typu, więc kłódki grają tu pierwsze skrzypce, a samej elektroniki jest tylko trochę. Paradoksalnie działa to dobrze na immersję, bo nie wyobrażam sobie aby w latach 70. tajne radzieckie pomieszczenia były naszpikowane nowoczesną elektroniką.

W zasadzie najpoważniejszym minusem tego miejsca jest jego eksploatacja. Widać upływ czasu po wielu rzeczach. Na siłę można by też psioczyć, że zagadek jest jak na lekarstwo czy przydało by się nieco więcej miejsca, ale jest to odczucie ambiwalentne. W tego typu schronach przejścia/ pokoje nie są raczej za duże. Zabawa w 2-3 osoby wydaje się najbardziej optymalna. Koniec końców jednak bawiliśmy się naprawdę dobrze i za jakiś czas wrócimy do tego „zagadkowego” schronu po więcej.